Komentatorzy pogodzili się, że dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich. Sondaże jednak nie uwzględniają wczorajszej debaty telewizyjnej, acz nie przeceniałbym elektoratu, który takimi gadającymi głowami nie zawraca sobie gitary.
Debata pokazała, że Bronisław Komorowski powinien wygrać w I turze, jego sztab wyborczy źle skonstruował kampanię.
Jest powód więc do plucia sobie w brodę. Tę część twarzy może i powinien zaangażować Janusz Palikot, który wygrał debatę w cuglach. Niedojrzały okazał się w utrzymaniu partii. Za to płaci się niebytem politycznym.
Rozumiem też dlaczego Andrzej Duda nie przychodzi do profesjonalnych mediów, dziennikarze by go rozjechali.
Duda nadaje się tylko do rozmów niedokończonych, gdy na telefonie zawiśnie Jarosław z Warszawy. Wówczas fajnie mu wschodzi rumieniec na obu policzkach.
Poziom debaty był żaden. Uświadomiwszy sobie, kim kandydaci są, nie winno się spodziewać czegoś wartościowszego.
Komorowski reelekcję ma w kieszeni. Mam nadzieję, że jego sztab nie popełni błędów z początku kampanii. Nie wiem, czy powinno dojść do debaty jego z Dudą. Jeżeli – to rozjedzie na lepszą miazgę, jak Jarosława Kaczyńskiego w 2010 roku, jak Donald Tusk tegoż prezesa jeszcze wcześniej.
Zaś Duda nie powinien czekać na emocjalny stan marmolady w debacie. Ma sporo za paznokciami, kto jednak z nas brudu nie ma. Dudę czeka przebudowa prawej strony sceny politycznej, bo Kaczyński szybko odejdzie, choć będzie się zapierał rękami i nogami.
Pretendent Kaczyński winien jak najszybciej nadrobić braki medialne, nie bać się Dominiki Wielowieyskiej, czy Jacka Żakowskiego. Szkody przynosi nie tylko sobie, lecz Polsce.
Mam nadzieję, że dojrzał przez pół roku, gdy część Polaków zaczęła go rozpoznawać.
