„Newsweek” poświęcony jest składowi rządu Jarosława Kaczyńskiego. Tomasz Lis zaryzykował, gdyż jutro mogą być ogłoszone personalia nowego rządu i zdezaktualizować zawartość numeru tygodnika.
Ale musi mieć dobre źródła.
Potwierdza się to, co najgorsze. Wraca IV RP hard, która zyska swoją nazwę własną. Jakiś czas temu uważałem, iż to będzie IV Smoleńska. Będzie zdecydowanie gorsza.
Premierem zostanie surogatka Beata Szydło, kobieta bez kompetencji politycznych, a przy tym nieprzyjemna medialnie. Nie tylko ze względu na swój piskliwy głos, ale motanie retoryczne, gdy ma odpowiedzieć na proste pytanie. Będzie się sypać na każdym kroku otwarcia ust (moja metafora: „krok otwarcia ust”).
Wracają do ław rządowych takie zacne postaci, jak Antonii Macierewicz, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. Raczej nie powinno to dziwić, bo nie wypadli z łask „premiera” Kaczyńskiego, dwóch z nich to wiceszefowie partii.
Dlaczego się łudziliśmy, że PiS zmienia twarz? To jest ciągle ta sama twarz, acz postarzała o 8 lat i ze zmarszczkami smoleńskimi, tudzież innymi „zdradami o świcie”.
Ten skład ministrów jak wyżej będzie nadawał rządowi charakteru igrzysk. Inny skład jest zdecydowanie ważniejszy, mianowicie ministrowie od finansów, gospodarki, etc.
Niektórzy z nich piszą na Twitterze. Ich wiedza ekonomiczna i jako takie przygotowanie intelektualne nadają się do działu „Nóż się otwiera”.
W „Newsweeku” piszą, iż to rząd na rok. Po tym czasie prezes zechce objąć oficjalnie funkcję, którą w jego imieniu będzie sprawowała Szydło.
Oceniam jeszcze gorzej. I nie tylko rząd p.o. Szydło, ale prezesa Kaczyńskiego. A to dlatego, że PiS nie ma na stanie kadr (na składzie). To winno przerażać. Ci ludzie nie są w posiadaniu wiedzy przedmiotowej istotnej do sprawowania rządu. Stąd mieliśmy taki michałek kulturalny – Szydło poszła na „Bonda”.
Zapłacimy gorzką cenę za decyzję Polaków przy urnie wyborczej.
