Wojciech Jaruzelski mógłby się uczyć od Jarosława Kaczyńskiego sztuki zamordyzmu. Nieżyjący generał to neptek (pikuś) w stosunku do prezesa.
Przykładem może służyć nowela o mediach pubicznych, a także projekt tzw. „dużej ustawy medialnej”. Wg tej ostatniej wszyscy w mediach publicznych zostaną zwolnieni, a następnie przyjmowani wg strychulca PiS, który można z grubsza nazwać: „dzieci resortowe”. Wg „niepokornych” jesteś owym dzieckiem, idziesz na zieloną trawkę.
A jak to wyglądało w stanie wojennym? W media publicznych (tylko takie były) działała komisja weryfikacyjna, w której zasiadał wojskowy, ubek i naczelny. Weryfikował w zasadzie naczelny, który niepokornych dziennikarzy nie zwalniał, ale mrugał okiem, zaś zwalniał ubek, który znał nazwiska nagłośniejszych dziennikarzy. I tylko ci byli obiektem „lojalki”.
Było to upokarzające, ale w stosunku do tego, co zamierza zrobić PiS – bardzo letnie.
Przydupas medialny Jaruzelskiego Wiesław Górnicki był dziennikarzem dość wysokiej próby, a jakim jest Krzysztof Czabański?
Górnickiego do dzisiaj można czytać, bo miał coś do powiedzenia jako profesjonalista. A co ma do powiedzenia Czabański? Równie dobrze można byłoby zapytać, czy Jaruzelski internetowaną opozycję nazwał Polakami najgorszego sortu i gestapo?
Jaruzelski by się nie utrzymał u władzy, gdyby nie Moskwa. A dzięki komu może utrzymać się Kaczyński?
Dzięki propagandzie w mediach publicznych (w istocie pisowskich)? Nie! Bo w sytuacji, gdy ma przeciw sobie Brukselę i Waszyngton, stu Goebbelsów (nieutalentowanych Czabańskich) mu nie pomoże.
Wynika z tego tylko jedno. PiS pośle swoich wyborców – a jest ich dużo mniej niż 19 proc., czyli tych w dniu wyborów 25 października 2015 roku – przeciw społeczeństwu obywatelskiemu.
Zaś media po zweryfikowaniu dziennikarzy będą służyć tylko jednemu – propagandzie pisowszczyzny. PiS kontra Polska. Zwycięzca może być tylko jeden. Ilu może stracić duszę? Bo rozumu nie straci już nikt.