W pełnym świetle medialnym wojna domowa PiS (mediana zresztą) ujrzała światło w dniu inauguracji „odpolitycznionej” Rady Mediów Narodowych.
W tym wypadku jedną stroną jest RMN, a drugą Jacek Kurski. Jeszcze inaczej: „Gazeta Polska” kontra „wSieci”.
Odwołanie odwołał arbiter tej wojny, Jarosław Kaczyński. Wojna medialna toczy się o ogromne pieniądze, wielkie miliony, taką pożyczkę zaciągnął Kurski, w przyszłości będzie to jeszcze większy szmal, bowiem podatek na media narodowe. To bedą miliardy. Krzysztof Czabański musi się uporać z prawem, ale i to zostanie pokonane, prawo zastapi się bezprawiem, w ten klocki PiS jest mistrzem.
Kolejne odsłony wojny medialnej dopiero nas czekają. Najnowsza bitewka właśnie się odbywa. W nowym numerze „wSieci” Kurski udziela wywiadu Karnowskim, a ci pytają na okładce: Kto chce zniszczyć Kurskiego.
Kurski wyznaje braciom:
„Ja odpowiadam za realne zmiany w TVP, odbudowę telewizji publicznej z prawdziwego zdarzenia. Lepiej czy gorzej, to jednak to robię. Pan poseł Krzysztof Czabański odpowiadał za zabezpieczenia finansowe dla mediów publicznych i przygotowanie ustawy, która pozwoliłaby na głębokie zmiany kadrowe. Wciąż na to czekamy”.
„Niszczyciel” Czabański w te dyrdy pobiegł do konkurencyjnych mediów narodowych, do TV Republika i odpowiedział:
„Nie będę komentował słów Jacka Kurskiego. Nie chcę podrzucać do ognia sporu, tylko proponowałbym, żeby każdy się zajął swoim poletkiem, a prezes Kurski ma jedno zadanie: ma naprawić telewizję i przygotować realistyczny program tej naprawy na dzień dzisiejszy i rozwoju na przyszłość. Jak to zrobi, ocenimy w konkursie”.
Kurski goni Czabańskiego do roboty nad podatkiem, Czabański Kurskiemu nakazuje mordę w kubeł. A Kaczyński się cieszy, bo to on szczuje. Rezultat bedzie taki, że Kurski z Czabańskim będą się ścigać, kto lepiej bedzie wychwalał geniusz prezesa za „ogromne miliony”, bo Napoleon z Nowogrodzkiej patrzy.
