Prof. Jadwiga Staniszkis stawia karkołomną tezę, iż Jarosław Kaczyński nie może doczekać się, aż Andrzej Duda przyjmie ślubowanie od trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Tym samym zakończy spór o Trybunał Konstytucyjny.
Gały można wytrzeszczyć, a zwoje mózgowe zatelepać.
Bo w tej „prawdzie” są same korzyści. Wyłamujący się prezydent z partyjnego frontu mógłby okazać się niezłomny, niezależny, PiS kończy konflikt dewastujący Polskę wewnątrz i wizerunek na zewnatrz, no i Kaczyński zachowuje twarz.
Ale… prezes nie może tego powiedzieć prezydentowi, nawet pocztą pantoflową, bo w PiS nikt nikomu nie ufa. Jeżeli w pobliżu znajduje się łyżka wody, to jeden drugiego chce utopić.
Staniszkis tak tę myśl skonstruowała u Moniki Olejnik w „Kropce nad i”:
„Tam nikt nikomu nie ufa. Nie wyobrażam sobie, żeby Kaczyński mógłby to powiedzieć Dudzie, bo Duda następnego dnia by powiedział, że to Kaczyński go o to prosił”.
Kaczyński proszący? Toż to w pale policyjnej się nie mieści.
Dalszy konstrukt Staniszkis jest następujący: osobowość Dudy jest taka, iż zachowuje się tak, jak wyobraża sobie oczekiwania prezesa Kaczyńskiego, więc stoi jak Cerber przy skarbcu (konflikcie) PiS.
Taka kwadratura koła obowiązuje w PiS. Na tej kwadraturze jeżdżą pisowscy. Dlatego nie bądźcie zdziwieni, że logika im buksuje.
Pytanie: czy Staniszkis dokonała trepanacji inteligencji prezesa i nam doniosła, co mu pod jego siwą czupryną siedzi?
Acz rozwiązanie z zaprzysiężeniem trzech sędziów odsyła konflikt o Trybunał Konstytucyjny ad acta.
Niezaprzysiężenie 3 sędziów spowodowało taki mętlik, taki upadek wizerunku Polski. Dlatego takie są orzeczenia Trybunału, iż PiS brnie w niezgodność z Konstytucją na swym pojeździe o kwadratowych kołach, włącznie z wszczęciem postępowania przez prokuraturę: jakoby niedopełnieniem obowiązków przez prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego.
Brak decyzji, która spowodowała kwadraturę koła, to sprawka Dudy. Potem przemieniło się to w jaja publiczne, czyli zbuki.