Unijny szczyt w Bratysławie zapowiada się na wstęp do „pięknej katastrofy” naszego domorosłego Zorby z Nowogrodzkiej.
Donald Tusk wpadł na dwie godziny do Warszawy i powiało normalnością. Niestety, zaczadziali jesteśmy skansenem PiS. Niemożliwe jest oddechanie normalnością. Wszyscy w Unii Europejskiej interesują się chorym człowiekiem, a takim jest Polska, przestanie tak być, gdy zostaną uruchomione dalsze procedury marginalizowania naszego kraju, a następnie wykluczania.
Viktor Orban usłyszał od wpływowego szefa dyplomacji Luksemburga Jeana Asselborna, że czas rozpocząć usuwanie Węgier z UE: - Kto jak Węgry buduje płoty przeciwko uchodźcom lub narusza wolność prasy i niezależność wymiaru sprawiedliwości, ten powinien zostać czasowo, a w razie konieczności na stałe wykluczony z UE.
Europa potrzebuje zacieśnienia i wspólnoty państw, federacji, a nie rozluźnienia jakimiś traktatami „geniusza” z Nowogrodzkiej. Nomen omen Grecja też poczuła, że Unia winna się bardziej integrować.
Syndrom Janukowycza u Kaczyńskiego jest widoczny. Zwykli Ukraińcy zabiegali o zainteresowanie sobą Unią, u nas władze PiS postępują odwrotnie.
Jakiś czas pomyślałbym, że obecna sytuacja to political fiction próby najgorszych pisarzy. Ale to się dzieje. Wina jest ewidentnie nasza, bo pozwoliliśmy takiemu przeciętniakowi, jak prezes PiS, aby doszedł do władzy. A ten oderwany od życia nie reprezentuje naszych interesów. Kogo? – oto jest pytanie.
Polityka PiS jest na miarę apteki w Łomiankach. Czysta alegoria.
